Aniu, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś publikując Montanę. Może i jestem monotonna w moich komentarzach, ale uwielbiam Twój styl, to jak budujesz napięcie, którego rozładowania nigdy nie mogę się doczekać. Dlatego zawsze po jakiejś dłuższej przerwie, gdy zobaczę, ze znów wracasz do gry to skaczę z radości. Dziękuję
Ja widząc, że się Wam podoba skaczę z radości. Lubię swoje teksty, ale jest mi naprawdę dobrze ze świadomością, że komuś jeszcze sprawiają przyjemność.
Mam nadzieję, że już teraz takiej przerwy nie będzie
Ja widząc, że się Wam podoba skaczę z radości. Lubię swoje teksty, ale jest mi naprawdę dobrze ze świadomością, że komuś jeszcze sprawiają przyjemność.
Mam nadzieję, że już teraz takiej przerwy nie będzie
Cudownie. Ciekawa jestem co w tej chwili przeżywa szeryf. No i te ostatnie słowa Dextera no no bedzie sie działo. Nie moge sie juz doczekać kolejnej częsci.
28 lipca będzie jeszcze. Uprzedzam, że jestem pewna czy wrzucę Montanę. Zła decyzja czeka w kolejce.
Tylko proszę weź poprawkę na moje zwyczaje.
Czas na pisanie i publikację mam w nocy – a mentalnie jest dla mnie zawsze ten dzień w którym wstałam.
Ale postaram się zmieścić w piątku.
Oj, sporo grosików bym dała, żeby wiedzieć co działo się w głowie szeryfa – podejrzewam, że istne tsunami złożone z wściekłości, rozczarowania, zazdrości i pożądania. Ależ się facet zapętlił – kto pod kim dołki kopie… czyżby nie znał pan tej maksymy, szeryfie? Wyobrażanie sobie jego miny przy trzecim uderzeniu młoteczka, gdy o to, ku jego ogromnego zdumieniu, Ania go nie kupiła, jest jeszcze smakowitsze niż w mej pierwotnej wersji, gdy go wrzuciła do koszyka. Kurczę, powiem Wam, że żal mi się go zrobiło. Mimo, że mnie wnerwia i nie potrafię o nim myśleć czy pisać: Joshua/Josh tylko tak oficjalnie i funkcyjnie: szeryf. No ale, sam sobie na to zapracował.
A Dexter to się chyba trochę zagolopował i mam nadzieję, że Ania w tym całym galimatiasie i szoku nie zapomni się aż tak, żeby pójść z nim do łóżka. Następny bardzo pewny siebie – został kupiony zgodnie z intrygą, a już się z łapami na szyję pcha i zdaje mu się, że jest i tortem, i wisienką:) Hola, hola!
Część absolutnie boska – uśmiałam się przednio:)
Ps. Bardzo jestem ciekawa reakcji Denise – dobrze jej tak:) Swatka od siedmiu boleści. George, jak zwykle, bezkonkurencyjny:)
Aniu, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś publikując Montanę. Może i jestem monotonna w moich komentarzach, ale uwielbiam Twój styl, to jak budujesz napięcie, którego rozładowania nigdy nie mogę się doczekać. Dlatego zawsze po jakiejś dłuższej przerwie, gdy zobaczę, ze znów wracasz do gry to skaczę z radości. Dziękuję
Ja widząc, że się Wam podoba skaczę z radości. Lubię swoje teksty, ale jest mi naprawdę dobrze ze świadomością, że komuś jeszcze sprawiają przyjemność.
Mam nadzieję, że już teraz takiej przerwy nie będzie
To ja dziękuję!
Ja widząc, że się Wam podoba skaczę z radości. Lubię swoje teksty, ale jest mi naprawdę dobrze ze świadomością, że komuś jeszcze sprawiają przyjemność.
Mam nadzieję, że już teraz takiej przerwy nie będzie
To ja dziękuję!
O ja piękna zemsta tak się śmiałam że aż się popłakałam, genialne aż nie wiem co napisać 😀
Czyli było dobrze 😀
Czyli było dobrze 😀
Ale jazda! Weź rzuć wszystko, wyjedź w Bieszczady i pisz?
Nie mogę?
Ale szczerze żałuję. Pisanie to jest to co Anna lubi najbardziej.
Możesz? Poważniejąc to naprawdę by było fajnie gdybyś pisała więcej. Czytelnicy na pewno by skorzystali. Uzależniasz od swoich opowiadań!
Nie mogę?
Ale szczerze żałuję. Pisanie to jest to co Anna lubi najbardziej.
Zjadłaś nas wszystkich! Mistrzostwo popełniłaś Ty 🙂
Mniam 😀
Aż mam ochotę dygnąć 😀
Mniam 😀
Aż mam ochotę dygnąć 😀
Cudownie. Ciekawa jestem co w tej chwili przeżywa szeryf. No i te ostatnie słowa Dextera no no bedzie sie działo. Nie moge sie juz doczekać kolejnej częsci.
Chwila cierpliwości, proszę. 🙂
Spóźnione życzenia imieninowe. Dużo zdrowia i uśmiechu.
Dziękuję za pamięć i życzenia.
Mi samej zawsze trzeba przypominać bo nie wiedzieć czemu zawsze wydaje mi się, że mam 25-ego, a nie 26-ego
Jeszczeeeeeeeeeeeeeeee!
28 lipca będzie jeszcze. Uprzedzam, że jestem pewna czy wrzucę Montanę. Zła decyzja czeka w kolejce.
Tylko proszę weź poprawkę na moje zwyczaje.
Czas na pisanie i publikację mam w nocy – a mentalnie jest dla mnie zawsze ten dzień w którym wstałam.
Ale postaram się zmieścić w piątku.
Postaram się być cierpliwa 🙂
Oj, sporo grosików bym dała, żeby wiedzieć co działo się w głowie szeryfa – podejrzewam, że istne tsunami złożone z wściekłości, rozczarowania, zazdrości i pożądania. Ależ się facet zapętlił – kto pod kim dołki kopie… czyżby nie znał pan tej maksymy, szeryfie? Wyobrażanie sobie jego miny przy trzecim uderzeniu młoteczka, gdy o to, ku jego ogromnego zdumieniu, Ania go nie kupiła, jest jeszcze smakowitsze niż w mej pierwotnej wersji, gdy go wrzuciła do koszyka. Kurczę, powiem Wam, że żal mi się go zrobiło. Mimo, że mnie wnerwia i nie potrafię o nim myśleć czy pisać: Joshua/Josh tylko tak oficjalnie i funkcyjnie: szeryf. No ale, sam sobie na to zapracował.
A Dexter to się chyba trochę zagolopował i mam nadzieję, że Ania w tym całym galimatiasie i szoku nie zapomni się aż tak, żeby pójść z nim do łóżka. Następny bardzo pewny siebie – został kupiony zgodnie z intrygą, a już się z łapami na szyję pcha i zdaje mu się, że jest i tortem, i wisienką:) Hola, hola!
Część absolutnie boska – uśmiałam się przednio:)
Ps. Bardzo jestem ciekawa reakcji Denise – dobrze jej tak:) Swatka od siedmiu boleści. George, jak zwykle, bezkonkurencyjny:)
Chaos … zarówno w tekstach jak i w życiu zdecydowanie wychodzi mi to najlepiej
Jełopa ze mnie – zapomniałam o życzeniach:
“Co Cię w życiu rozwesela,
Czego pragnie serce Twoje,
Niech Ci dobry los udziela.
Takie są życzenia moje!”
O rany 😀
Dziękuję
Prosimy o więcej!
Cześć! Wszystkiego najlepszego 🙂
Dostaniecie więcej.
Zaraz wracam do domu i usiądę do pisania